niedziela, 30 marca 2014

Zabawka w zastępstwie


Bycie tą kochaną. Jedyną, której nikt nie może zastąpić. Osobą ważniejszą niż wszyscy inni. Nie chcesz tak? Poznać swą wartość u boku drugiej osoby. Wiedzieć, że ona Cię nie zostawi, mimo wszystko... a co jeśli jesteś tą "drugą"? Osobą w tak zwanym "zastępstwie". Dobrą na pewien czas. Zabawką. Kimś na teraz, dopóki nie znajdzie się lepsza "opcja". Może próbą zastąpienia kogoś? Kogoś, kto odszedł, lub "zamilkł" na pewien czas... Takie zastępstwo pełniła główna bohaterka filmu "Przeszłość" - Marie. W jej związek z nowym partnerem wplątane były myśli na temat żony mężczyzny, która tkwiła w śpiączce. To, jak się czuje. Co mówią lekarze.  Świadomość, że może jeszcze się obudzić... i co wtedy? Marie "znika"? Przestaje się liczyć, bo ważniejsza jest żona? Związek zostaje automatycznie zakończony? Uczucie nie ma żadnego znaczenia...? Lecz, czy można tu mówić o miłości pisanej przez duże M? Można..., lecz nie w stronę Marie, tylko żony. Taki związek zastępczy. Moim zdaniem jest to akt desperacji, bądź jednostronnego uczucia. Postawiłbyś na to?

czwartek, 27 marca 2014

Zaprojektowana miłość


Zero spotkań twarzą w twarz, radości z widzenia uśmiechu drugiej osoby, spojrzeń sobie nawzajem prosto w oczy, dotyku... - czy można sobie wyobrazić związek bez tych elementów? Drobiazgów, które wprowadzają magię do każdej relacji. Pogłębiają ją przy każdym spotkaniu. Wydawałoby się, że nie, choć może można zakochać się po rozmowach przez telefon? Tworzyć związek z nierealną osobą tak, jak bohater filmu "Her".

Czy często zwracamy uwagę na ton głosu drugiej osoby, dobierane przez nią słownictwo?
W dzisiejszym świecie idziemy za modą, która kreuje piękno cielesne, nie duchowe... Liczy się idealne ciało, nie wnętrze. Poznając kogoś w realnym świecie z początku zwracamy uwagę na wygląd zewnętrzny. Dopiero później decydujemy się, czy chcemy utrzymać kontakt z drugą osobą, czy nie. Czy chcemy poznać jej wnętrze, duszę... Prawdziwą osobowość. Dlaczego zbyt często rezygnujemy z tej możliwości? Nie spodoba nam się na przykład figura danej dziewczyny to stop! Nie rozmawiamy z nią dalej, bo na pewno nie jest fajna. Skąd to wiesz, skoro nie zamieniłeś/aś z nią nawet słowa?! Pozbawiasz się szansy na, być może, naprawdę świetną relację o jakiej marzysz przez całe życie.. Warto?

niedziela, 23 marca 2014

Rozmowa inaczej


Zwykłe słowa - wolisz te czytane na internetowym czacie, czy wypowiadane prosto w twarz? 
Z pozoru może wydawać się, że nie ma różnicy, bo przecież tekst ma jedno, określone znaczenie. Zwróciłeś uwagę na sposób wymowy, sytuację, w której pada konkretne zdanie, jak zachowuje się mówca? Według mnie to właśnie te cechy sprawiają, że mówione słowa są o wiele cenniejsze. Jednak coraz częściej brak czasu, bądź odległość powoduje, że ludzie rozmawiają za pośrednictwem komunikatorów Internetowych. Taka forma kontaktu jest dobra, o ile znasz swego rozmówcę. W filmie "uwantme2killhim?"  raczej nie do końca tak jest... Główny bohater bezgranicznie ufa osobom, z którymi dzieli go jedynie szklany ekran monitora komputerowego. Wszystko za sprawą miłości, która nigdy nie pojawiła się w realnym świecie. Miłości, która wzbudza chęć zemsty. Miłości, w imię której można dopuścić się nawet zbrodni. Wspomniany film ukazuje łatwość wpływu na młodego człowieka, narzucenia mu swego światopoglądu. Lecz może nie to jest problemem przedstawianym w tym filmie? Może jest nim charakterystyka drugiej osoby - tej, która wpływa na głównego bohatera. Każdy widz znajdzie swój punkt widzenia. Film "uwantme2killhim" niewątpliwie powinien należeć do grona filmów  "must have watching". Mimo początkowej monotonii historii.. ciąg dalszy zasługuje na pełen podziw! Akcja trzyma w napięciu wzbudzając ciekawość widza: co będzie dalej? jak on się zachowa? co wybierze?.  Zaskoczenie jest równie nietypowe, jak sama nazwa filmu. Zbitek słów, użytych na przemian ze skrótami obecnymi w językowym slangu, przyciąga uwagę. To właśnie tytuł sprawił, że wybrałam ten film z grona innych. Zbyt powierzchowne? Może trochę..., lecz nazwa intryguje, nie sądzisz? ;>

wtorek, 18 marca 2014

Siła wspomnień


Dzieciństwo, młodość, późniejsze lata... Każdy etap naszego życia wiąże się z jakimiś wspomnieniami. Niektóre są dobre, a inne nie. Do pewnych wracamy bardzo chętnie, resztę wolimy pominąć. Tylko, czy to takie proste? Wspomnienia to spisane długopisem na kartce historie, których nie da się zamazać korektorem. Tusz jest zbyt silny. Korektor za słaby. Nawet jeśli przykryjemy je na jakiś czas, one powrócą. Emocje, z którymi nie uporaliśmy się do końca, zawsze w nas będą. Wystarczy jakaś sytuacja, przypadkowe spotkanie, zwykłe słowo, by wywołać je na nowo... Takiego spotkania doświadczyła bohaterka filmu "Przechowalnia numer 12". Chciała żyć normalnie, odciąć się od trudnego dzieciństwa. Zapomnieć. Tłumiła w sobie trudne do wypowiedzenia słowa. Pragnęła być taka, jak wszyscy. Tylko tyle, a może aż tak wiele?

piątek, 14 marca 2014

Ojciec, czy rywal?


Miłość rodzicielska - miłość, która powinna towarzyszyć każdemu z nas. Sprawiać, że nie boimy się ryzykować wiedząc, że ktoś (ojciec lub matka) w nas wierzy. Mając poczucie, że ktoś kocha nas bezgranicznie. Nie opuści mimo doznanych rozczarowań. Ktoś, komu możemy powiedzieć wszystko..  wszystko? Nawet jeśli jest w tej samej branży zawodowej? Tego, że nie zawsze tak jest, doświadczyła główna bohaterka filmu "Własnym głosem". Chciała uznania, poszukiwała tej rodzicielskiej miłości. Nie wiedziała, że chwaląc się ojcu ze swego sukcesu, wzbudzi w nim zazdrość. Chorą zazdrość, czy odzew ambicji byłego lektora? Być może to i to. Czy tak powinien reagować ojciec? Zdecydowanie nie! Bohaterka liczyła, że rodzic zmieni swoje podejście do niej i zacznie postrzegać ją jako bardziej dojrzałą. Niby nie wyszło... choć w sumie. Czasem w jednej chwili można zauważyć swe błędy, czy ojciec to zrozumiał? 

wtorek, 11 marca 2014

Co by było...



...gdybym cofnął czas?  Mógł zmienić to, co kiedyś mi nie wyszło... Zrobić coś inaczej...  Zaplanować swoje życie takim, jakim chcę, żeby było. Czy to w ogóle możliwe? Główny bohater filmu "Czas na miłość" posiadał zdolność przenoszenia się w czasie. Szybko jednak przekonał się, że to uzależnia... Nie wyszło raz, to spróbuję znowu. Potem jeszcze raz. I kolejny. Zależało mu na szczęściu swoim i jego rodziny, przyjaciół, najbliższych mu osób. Może nawet poświęcał się dla nich? Ryzyko niepowrotu do określonego momentu było ogromne. Wszystko mogło się zmienić. Rodzina zniknąć. Szczęście wyparować w jednej sekundzie. Czy warto tak igrać z czasem? Czy nie lepiej pozwolić mu toczyć się tak, jak powinien? Nie wiemy, co zdarzy się jutro, jak podjęte decyzje wpłyną na późniejsze dni, bądź lata. Co się zmieni na lepsze, a co na gorsze. To ta niepewność jest tym, co intryguje nas w życiu. Likwiduje monotonię. Sprawia, że życie "ma smaczek". 

niedziela, 9 marca 2014

Ukazanie wewnętrznego cierpienia, czy kolejne "love story"?


Filmy miłosne coraz częściej maja ten sam schemat zakończony happy end-em..., lecz czy film "October baby" można zaliczyć do takich produkcji? Wspomniane dzieło kategoryzowane jest jako dramat opisujący historię dziewczyny poszukującej swej biologicznej matki, pokazujący moment buntu młodego człowieka. Szeroki opis wewnętrznych przeżyć adoptowanego dziecka to główny problem w filmie. Na uwagę zasługują ukazane relacje rodziców i ich przybranego dziecka. Istotna jest początkowa zmiana zachowania dziewczyny na informację o wcześniejszej adopcji. Złość, żal, smutek - to normalne reakcje na tak niespodziewaną wiadomość. Wiadomość, która sprawia, że dziewczyna tym bardziej nie wie, kim jest. W poszukiwaniach własnego "ja" pomaga jej najlepszy przyjaciel. W tym właśnie momencie do akcji wkracza wątek niczym z komedii romantycznej. Przyjaciel, który zawsze jest przy dziewczynie, zawsze jej wysłucha, zawsze pomoże.  Czy w takiej relacji większe uczucia miłości i potrzeby bliskości mogą być całkowicie zniwelowane? Owszem. Istnieją przyjaźnie damsko-męskie, w których osoby traktują siebie, jak rodzinę. Wiele osób nie wierzy  w taką możliwość, lecz doświadczenie takiej relacji to, według mnie, najlepsze, co może spotkać człowieka. Główna bohaterka miała tę szczęście poznania przyjaciela płci męskiej w dzieciństwie. Niezwykła siła przyjaźni, która przetrwała wszystkie próby, kilkanaście lat. Czy tylko przyjaźni, czy może któraś ze stron oczekuje jednak czegoś więcej? Obejrzyj. Spróbuj dostrzec w tym filmie coś więcej, coś co z niego wyniesiesz. Może sam jesteś w przyjaźni damsko-męskiej? Ten film ukaże Ci jak wielką siłę mogą mieć takie relacje. Przekonasz się, że warto.

piątek, 7 marca 2014

Filmowy "czyściec" ?



Istnieć między niebem, a ziemią - brzmi abstrakcyjnie... A może tak można, może każdy z nas kiedyś będzie w takiej sytuacji? To kwestia religii, lecz nie o niej mowa w filmie "Nostalgia anioła".  Brutalne zabójstwo. Śmierć niewinnego dziecka. Dziecka, które nadal obserwowało swoją rodzinę, bliskich..
Było wciąć blisko. Pomagało ukochanym osobom. Tylko, czy odczuwanie obecności takiej postaci jest możliwe? Wydawałoby się, że nie..., choć może nawet nie zdajemy sobie sprawy z dostrzegania takiej osoby? Może ktoś taki jest koło nas i tak jak filmowa dziewczynka, nie odejdzie, dopóki nie ureguluje swoich spraw ziemskich.  Zauważy, że rodzina wygląda tak jak kiedyś... bez kłótni. Smutku. Bohaterka dostrzega kto pogodził się z jej śmiercią, a kto nadal wierzy, że ona żyje... 
Cierpi widząc rozpadająca się rodzinę. Ona prawie jest w raju, a oni w przysłowiowym piekle. Czy to z czasem się zmieni?

czwartek, 6 marca 2014

***

Filmy oglądane nałogowo przez lata - to zdecydowanie nie pasuje do mnie! Kiedyś dość rzadko, dziś coraz chętniej spędzam czas w taki sposób. Skąd zmiana? Nadmiar wolnego czasu / brzydka pogoda / chęć spędzenia popołudnia z kubkiem gorącej herbaty w ręku i dobrym filmem puszczanym na laptopie. Tak po prostu. Może nowe hobby? Okaże się z czasem..


Oglądam przeróżne filmy. Nie liczy się gatunek, reżyser, aktorzy, rok produkcji. Każdy obejrzany film w jakiś sposób oddziaływa na mnie. Wprowadza w refleksje, zadumę, bądź powoduje zdenerwowanie. Emocje i odczucia, które chcę opisać. Po to tu jestem. Nie streszczam filmów, lecz pokazuje inny sposób spojrzenia na to, co oglądamy. Zauważam jeden problem, który stanowi, według mnie, istotę danej produkcji. Przekładam go na historie, bądź odczucia, które dotyczą nas samych w realnym życiu.


Mam swoje szkiełka...